Pedagogika wstydu, czyli o „polskich” filmach antypolskich
Dr Mirosław Habowski definiuje pedagogikę wstydu następująco:
"Instrument polityczny, z pomocą którego posługujący się nim osłabia moralną samoocenę wroga przez co obniża jego zdolność do osiągania własnych celów."
Pojęcie wchodzi w zakres polityki historycznej, wydaje się być też elementem pasującym do arsenału subwersji wywiadowczej tak jak ją definiował Tomas Schuman/Jurij Biezmienow.
Pedagogice wstydu przeciwstawić można pedagogikę dumy, czyli taką formę polityki historycznej, która akcentuje osiągnięcia, zwycięstwa, pozytywne postawy, przejawy heroizmu we własnej historii społeczeństwa, wobec którego taka polityka jest stosowana.
Z punktu widzenia państwa i reprezentowanego przez nie narodu, korzystna jest i wskazana pedagogika dumy, która umacnia w społeczeństwie poczucie wspólnoty, integruje je, wzmacnia lojalność wobec państwa. Pedagogika wstydu przeciwnie - działa na rzecz poluzowania wspólnoty narodowej i dezintegracji społeczeństwa, osłabia lojalność społeczeństwa wobec państwa i czyni je bardziej bezbronnym na wpływy zewnętrzne oraz na wrogie przejęcie wg doktryny subwersji wywiadowczej.
Ważna, choć nie w sposób absolutny jest w tym wszystkim prawda historyczna. Polska pedagogika dumy wydaje się być w tym zakresie poprawna historycznie - na ogół jedynie akcentuje pozytywne elementy historii, ale nie zakłamuje ich. Tym niemniej ma ona słabą pozycję, chociaż niewątpliwie wciąż jeszcze istnieje, jest jednak niedofinansowana i obdarzona niechęcią przez wpływowe środowiska, zwłaszcza medialne. Z kolei pojawiająca się w Polsce pedagogika wstydu jest silna, dobrze finansowa, po części z zewnątrz, wspierana przez media głównego nurtu, a utwory do niej należące są prestiżowo nagradzane. Co jednak istotne, obecna w Polsce pedagogika wstydu opiera się na silnych przekłamaniach historycznych, bo ewidentnie nie ma zbyt wiele "na nas" w faktach historycznych i przeważnie trzeba fabrykować narracje wyssane z palca.
Jako osobną formę polityki historycznej można by wskazać coś, co nazwałbym "przerzucaniem winy". Wyraźnie taką tendencję można dostrzec w Niemczech, czyli w kraju, który historycznie ma bardzo dużo na sumieniu i występuje tam tendencja do wymigiwania się od historycznych win. Przykładem może być tutaj serial "Nasze matki, nasi ojcowie" (2013), gdzie niemieccy żołnierze są wybielani, a wina za zagładę Żydów częściowo przerzucana jest na polskie podziemie niepodległościowe. Polityka historyczna przerzucania winy może się doskonale uzupełniać z pedagogiką wstydu stosowaną na innym państwie/narodzie.
Pedagogikę wstydu co do zasady stosuje się wobec wroga. Skoro taką politykę historyczną w Polsce widać i to bardzo wyraźnie, to znaczy, że mamy również i wrogów, którzy inwestują w jej propagowanie w Polsce. Dr Mirosław Habowski uznaje ją nawet za formę wojny hybrydowej.
W zakres arsenału pedagogiki wstydu mogą wchodzić m.in.: nierzetelne badania historyczne, artykuły prasowe i medialne, wypowiedzi znanych osób, książki i wreszcie chyba najbardziej wpływowe: utwory filmowe. Poniżej omawiam kilka najbardziej charakterystycznych filmów i seriali, które wykazują cechy zamierzonego lub niezamierzonego przez autorów wpisania się w mechanizm pedagogiki wstydu:
Wesele (2004)
Tytułowe wesele jest soczewką, w której prezentowana nam jest wizja naszego własnego społeczeństwa. I jest to wizja skrajnie negatywna: nie ma nic dobrego w Polakach: są oni prymitywami, alkoholikami, skąpcami, nieuczciwi, pełni zawiści, bez honoru, za pieniądze zdolni do każdej niegodziwości. Jedyne, co porządny człowiek w takim towarzystwie może zrobić, to je opuścić – i ucieczkę panny młodej z wesela razem z kamerzystą należy traktować jako symboliczny wyjazd z Polski – tego beznadziejnego „ciemnogrodu” – na zachód. Film nagrodzony Orłami i Złotymi Lwami oraz nominowany do wielu innych nagród.
W Ciemności (2011)
Tutaj trudno ocenić, na ile jest to wynik zamierzonej pedagogiki wstydu, a na ile uprzedzeń, zafiksowań oraz jakiejś formy głupoty historycznej pani Holland. Oczywiście nie każdy twórca musi być świadomy tego, że właśnie dlatego jest obdarzany zaufaniem, finansami, możliwościami, że ze względu na swoje poglądy staje się użytecznym narzędziem dla czyichś celów propagandowych. Historia opowiada o losach Żydów w okupowanym przez Niemców Lwowie. Na plus jest to, że występują tam również (sporadycznie) Polacy pomagający Żydom, a nawet żydowskie postaci negatywne. W tym filmie wciąż jeszcze to Niemcy są tu sprawcami zbrodni, a nie Polacy. Jednak Polacy jako społeczeństwo pokazani są jako banda chciwych prymitywów, zwłaszcza wierzący katolicy, Żydzi jako elita, a Sowieci jako wyzwoliciele (a nie kolejni gnębiciele). Realia okupacyjne są pokazane w całkowicie fałszywy sposób (np. bohater - Polak kupujący wędliny w sklepie mięsnym). Film nominowany do Oskara.
Pokłosie (2012)
Film nawiązujący do zdarzeń w Jedwabnem i fałszywej, niehistorycznej wersji zdarzeń, wg której to Polacy mieli wymordować jedwabieńskich Żydów kierowani jakąś irracjonalną nienawiścią i bandycką chęcią zysku. Tę wersję zdarzeń obala obszerna publikacja prof. Chodakiewicza i dra Sommera z 2021 roku z zawartym w niej ogromem faktów stojących w jawnej sprzeczności z wersją o "polskim sprawstwie zbrodni". Jednak już wcześniej ta ahistoryczna wersja wzbudzała kontrowersje m.in. ze względu na zablokowanie ekshumacji ofiar oraz liczne nieścisłości w tej narracji. 4 nagrody krajowe i jedna od Jad Waszem.
W filmie Pasikowskiego, Polacy wręcz dyszą żądzą mordu, nienawiścią do Żydów oraz chęcią zagrabienia wszystkiego, co ci posiadają. Co znamienne, przerwana ekshumacja w Jedwabnem wykazała, że razem z ciałami (ekshumację przerwano dopiero po odsłonięciu górnej warstwy szczątków) leżało mnóstwo drobnych, wartościowych przedmiotów (monety, zegarki itp.) – czyli ofiar ani nie obrabowano w trakcie mordu (jak sugeruje kolportowany przez film stereotyp), ani nie szukano „żydowskiego złota” również później, wśród zwłok. Film kończy jakaś absolutnie kuriozalna scena ukrzyżowania „jedynego sprawiedliwego, który chciał odkryć prawdę” przez mieszkańców wsi – tak jakby symbolicznie mieli dać wyraz swojemu tkwienie w zbrodniczym charakterze mimo upływu lat i zmiany czasów.
Obława (2012)
Film ukazujący w fałszywy sposób partyzantkę AK jako zezwierzęconą grupę lumpów. Cytat z recenzji:
"W filmie widzimy grupę zamelinowanych w lesie wycieruchów, którzy w żadnym momencie nie określają, o co im właściwie chodzi. I znowuż, nie idzie o tworzenie posągów, ale o zachowanie umiaru w hołubionym obecnie odbrązawianiu polskiej historii. Oglądając "Obławę", można odnieść wrażenie, że kilkunastu ludzi w lesie nic nie spaja, a za ich obecnością w tym miejscu stoi, co najwyżej, zlepek jakichś pierwotnych odczuć: od zwierzęcej nienawiści, poprzez chęć zemsty i podporządkowanie dowódcy, kończąc na chuci."
W taki sposób można by pokazać oddziały komunistycznej Armii Ludowej, które trudniły się grabieżą, gwałtem i pijaństwem (ale jakoś tego nikt się do tej pory nie powziął), ale nie porządnie zorganizowaną, regulaminową i trzymającą wysoką klasę Armię Krajową. Kłamstwo historyczne.
Ida (2013)
Film wybielający postać zbrodniarki, morderczyni sądowej Heleny Wolińskiej, dodatkowo pokazujący Polaków jako morderców Żydów w czasie wojny (czyli ze zdarzeń sporadycznych, wynikających z ogólnego bezprawia w czasach okupacji tworzący fałszywy obraz polskiego społeczeństwa, które w rzeczywistości w największym stopniu na świecie pomagało Żydom prześladowanym przez Niemców, jednocześnie najwięcej ryzykując). Ten paszkwil zdobył Oskara (sic!).
Tajemnica Westerplatte (2013)
Fragment recenzji:
"Tajemnica Westerplatte w skandaliczny sposób szkaluje Wojsko Polskie – żołnierze Rzeczypospolitej zostali w nim ukazani jako tchórze, którzy już na drugi dzień wojny popadają we frustrację i zwątpienie; jako warchoły, które wolą się okładać pięściami po gębach niż pilnować, czy wróg się nie zbliża; jako defetyści, którzy nie dość, że są świadomi słabości militarnej Polski, to już czwartego września wiedzą, że nikt jej nie pomoże; jako duchowe karły, które szukają wsparcia w gorzałce a odreagowania w oblewaniu uryną patriotycznego plakatu; jako histerycy grożący sobie wzajemnie bronią w obliczu wroga; jako dekownicy, dezerterzy i bratobójcy chętniej strzelający do siebie nawzajem niż do Niemców; wreszcie jako durnie biegający pod ostrzałem nago po plaży. To całkowita nieprawda – morale polskiego wojska we wrześniu 1939 roku stało na niezwykle wysokim poziomie. Żołnierze byli znakomicie wyszkoleni i święcie przekonani o własnej niezwyciężoności, jak również o rzekomej słabości armii niemieckiej, wyposażonej jakoby w samoloty i czołgi z tektury; pokładali też niezachwianą ufność w kompetencje i słuszność poczynań swoich przełożonych."
Film zdobył nagrodę Węża - za najbardziej żenujący film na ważny temat.
Król (2020)
Serial na podstawie powieści Szczepana Twardocha. Obłąkana, niezamierzenie karykaturalna wizja historii przedwojennej Polski, w której pozytywnymi postaciami są generalnie Żydzi oraz wyłącznie ci wśród Polaków, którzy są socjalistami i komunistami (przy czym socjalistami lewicowymi, z frakcji PPS-u przeciwnej „prawicowej” Sanacji). Cała reszta to albo jawni "faszyści" czyli zwolennicy Endecji i ONR (wymieszani jako "jeden pies", mimo że były to środowiska mocno od siebie się różniące, a nawet skonfliktowane), albo skryci jak sanacyjna władza. Jedni i drudzy opętani są manią antysemityzmu i 70% ich uwagi zajmuje knucie, jak pozbyć się z Polski Żydów, a pozostałe 30% wszelkie inne niegodziwości. Wizja taka mogła się narodzić tylko w głowie wariata ogarniętego antypolską obsesją.
Co prawda Twardoch sięga czasem do pewnych zdarzeń historycznych, np. pomysłu wysłania Żydów na Madagaskar (co poniekąd wychodziło na przeciw oczekiwaniom części Żydów myślących o własnym państwie), ale w rzeczywistości był to bardzo niszowy temat publicystyczny, a nie "główne zmartwienie rządu", jak to pokazano w serialu.
Bohaterowie-komuniści pokazani są jako niezwykle szlachetne i honorowe postaci (totalnie wbrew prawdzie historycznej), nawet jeśli działają w przestępczym półświatku, to mają swoje zasady, a także rozgrzesza ich to, że państwo, które z nimi walczy jest na wpół "faszystowskie" i bardzo niegodziwe. Polska jest areną regularnych walk pomiędzy "faszystowskimi" bojówkami (które nie przestrzegają żadnych zasad) i broniących "ludowej sprawiedliwości" szlachetnymi lewicowcami, związkowcami, komunistami. Serial nie ma nic wspólnego z realiami II RP, w sposób całkowicie fałszywy wybiela skrajne postawy lewicowe i w równie groteskowy demonizuje postawy prawicowe. Z zabawnych przykładów, ktoś wychwycił taką kwestię wypowiadaną przez jednego z bohaterów: "bo skończysz jak socjaliści u Hitlera" xD. Nagroda Orła i 3 inne nominacje.
Wesele (2021)
Powtórka uderzenia w Polaków z 2004, ale jeszcze bardziej podkręcona. Mamy tutaj dodatkowo wątek Polaków mordujących Żydów (w formie retrospekcji) i to mordujących ich z ogromnym entuzjazmem i zaangażowaniem, które wynika z "polskiego, organicznego i dzikiego antysemityzmu". Twórcy uzupełnili też spektrum wszystkich negatywnych stereotypów o Polakach o najnowsze uprzedzenia, wprowadzając m.in. „tępych kiboli", czy „januszy biznesu” oraz kreując Polskę na jakieś niewyobrażalne zadupie. Smarzowski wręcz staje na głowie, żeby obrzydzić Polskę i Polaków na wszystkie możliwe sposoby. Jednocześnie inne etnicznie postaci, np. Niemcy, murzyn, Żydzi pokazywani są już bez tej „satyry” - są to ludzie normalni, a nawet na pewnym poziomie, podczas gdy paskudni Polacy w tym czasie chędożą świnie po pijaku w oborze (sic!). Polecam recenzję Monitora Postępu.
Orlęta. Grodno’39 (2022)
Film, który pozornie ma opowiadać o bohaterskiej obronie Grodna w 1939 roku, podczas gdy na pierwszy plan wysuwa się temat "polskiego antysemityzmu" i złego traktowania Żydów przez Polaków.
Zielona Granica (2023)
Film pokazujący w całkowicie fałszywy sposób operację hybrydową Łukaszenki polegającą na ściąganiu do siebie migrantów z bliskiego wschodu oraz Afryki i nielegalnym ich przerzucaniu do Polski. Film skupia się na pokazywaniu Polaków (za wyjątkiem grupki "szlachetnych opozycjonistów") jako nikczemnych rasistów, potomków morderców Żydów, a polskiej Straży Granicznej jako grupy okrutnych żołdaków, którzy prześladują biednych i niewinnych migrantów (głównie kobiet z dziećmi, co jest kolejnym kłamstwem), np. jeden z nich tłucze termos, po czym rzuca go jednemu z migrantów, spragnionemu, tak by połknął on potłuczone szkło. Chociaż wobec zagrożenia ze strony Białorusi, taki propagandowo-wywrotowy film zasługuje moim zdaniem na zdjęcie z kin, a pani Holland na aresztowanie przez służby kontrwywiadu, to władza ograniczyła się jedynie do emisji ostrzeżeń przed seansami. Film zdobył 4 nagrody w Wenecji i kilka innych nominacji. Warto sięgnąć do recenzji Monitora Postępu.
1670 (2023)
polski serial Netflixa dla niezbyt bystrych "fajnopolaków", zagospodarowujący liczne, prymitywne stereotypy ojkofobiczne. Robiony w toporny sposób, jak współczesne kabarety i stand upy, tak by nawet najgłupszy odbiorca zrozumiał "RZART". Fragment recenzji:
Główny bohater to taki typowy janusz. Czerwony, pijany, wąsaty wujek z wesela od „kiedyś to byo, kłiii”. Niewykształcony, głupi, nieśmieszny. Nie umie nawet przeczytać dwóch linijek tekstu i wymienić poprawnie miesięcy. He he, obcęgami przekopywaliśmy pole, he he. Do tego do skrajności nienawidzi swojego sąsiada. Wręcz ikoniczny warchoł, kretyn i pyszałek. Dziwne, że umie chodzić i mówić jednocześnie, bo sprawia wrażenie za durnego na tak skomplikowane czynności.
A jak się nazywa? Jan Paweł Adamczewski z Adamczychy, he he. No wiecie - „Jan Paweł” od papieża i „Adamczewski”, oraz „Adamczycha”, że od Adamczyka, co papieża grał. Czyli czaicie, beka z papieża, he he. Do tego powtarzane średnio co dwie minuty teksty o byciu „najsłynniejszym Janem Pawłem (haha beka) w historii”. I jeszcze teksty o „rzułtej mordzie”, no nie wyczymie, chłop się za babę...
Poza beką z papaja i beką z polskiego januszyzmu, mamy bekę z patriotyzmu i husarii w postaci Bogdana, szwagra JANA PAWŁA (haha beka), biedaka, śpiącego w stajni, który przegrywa wszystkie bitwy i błaga ciągle o litość. Bo he he, wiecie, ci wszyscy patrioci to na pewno na wojnie by pierwsi uciekali. A do tego jest - co wydaje się niemożliwe - jeszcze głupszy od głównego bohatera.
Mamy bekę z cynicznego kleru i wierzących, bo jeden syn JANA PAWŁA (haha beka) to ksiądz, hehe, wiecie, chciwy, niemoralny katabas, co to wrzeszczy na Boga i tupie nogą. Żona JANA PAWŁA (haha beka), Zofia, to wzorcowa dewota-hipokrytka, bo niby rozmodlona, ale nagle odkrywa że jest lesbijką. No wiecie, just Netflix things, musiało być INKLUZYWNIE, a czarnego nie bardzo dałoby się wsadzić do zapadłej wioski w RON.
No i jeszcze jest ONA. Szlachecka Mary Sue, córka JANA PAWŁA (haha beka), Aniela - yntelygętna, światła, oczytana, projektuje wynalazki, myje zęby, śmieci sortuje, skrzynie bez pomocy mężczyzn wnosi i w ogóle och-ach. Postępowa proto-feministka, emanacja silnej niezależnej kobiety. Jedyna postać ze szlacheckiej rodziny przedstawiona bardzo pozytywnie, razem z NAJMĄDRZEJSZYM Maciejem z Litwy - rezolutnym, zabawnym, NORMALNYM proletariuszem z kuźni, który musi usługiwać temu durnemu szlachciurowi. Ot, taki Maciek, jak współczesne Maćki, młody, (średnio) wykształcony, z (nie)wielkiego ośrodka. Taki Maciek z korpo, czy kawiarni. To jest fajny chłopak. Elegancki chłopak.
Tutaj można dodać, że serial wpisuje się w pewną modną szurię historyczną określaną mianem „turbochłopizmu” (zjawisko podobnego rodzaju co słynny „turbosłowianizm”, ale zdecydowanie bardziej negatywne, bo ten drugi wpisuje się – co prawda koślawo, żenująco i być może kontrproduktywnie – ale jednak w pedagogikę dumy). W myśl tej całkowicie oderwanej od prawdy historycznej (hmm) doktryny, wszystko co dobre i rozsądne u nas jest z chłopstwa, a ze szlachty wszystko, co najgorsze i stanowiące powód „wstydu przed Europą”. „Turbochłopizm” jest jak najbardziej elementem pedagogiki wstydu, gdyż próbuje przekreślać element, który tradycyjnie był źródłem naszej narodowej dumy, czyli potęgę I Rzeczypospolitej oraz osiągnięcia naszych przodków, elity kraju u jego największego rozkwitu. A wbrew mitom i stereotypom promowanym przez tego rodzaju gnioty oraz masę różnych artykułów i wypowiedzi różnych wpływowych ludzi zaślepionych ojkofobią, mamy być z czego dumni.
Do powyższych filmów i seriali można dodać korespondujące z nimi i nieprzypadkowe:
- filmy propagujące komunizm (np. „Gierek”, 2022)
- filmy stanowiące atak polityczny na środowiska prawicowe (np. „Prawy chłopak”, 2023)
- filmy atakujące Kościół („Kler”, 2018, „Tylko nie mów nikomu”, 2019, „Zabawa w chowanego”, 2020)
i inne obrazy epatujące lewicowo-antypolskimi obsesjami i uprzedzeniami (np. "Pokot", 2017).
Co ciekawe, kino o charakterze pedagogiki wstydu, czy też jakoś jawnie antypolskie i ojkofobiczne praktycznie nie istnieje przed 2004 rokiem, a rozkręca się na dobre dopiero po 2010 roku. Obrazy filmowe dotyczące naszej historii i obrazu narodu czy naszych przodków, które tworzone były w pierwszych dwóch dekadach III RP i za PRL albo mają charakter pozytywny (czyli stanowią pedagogikę dumy) albo są neutralne w sensie tego dualizmu (w czasach PRL musiały jedynie fałszować rzeczywisty charakter naszych ówczesnych „sojuszników”).
W latach 90 powstała nawet jedna produkcja traktująca o antysemityzmie i trudnych relacjach polsko-żydowskich w czasie wojny („Wielki Tydzień”, 1995), jednak była ona uczciwa, pokazywała różne charaktery i postaci ludzkie i nie zawierała ukrytej psychomanipulacji imputującej widzowi niechęć do własnego narodu i historii, ani nie dokonywała fałszerstw historycznych. Powstawały różne produkcje historyczne, również wiele na tzw. tematy trudne, ale żadnej z nich nie da się przypisać do pedagogiki wstydu.
Atak utworów z nurtu pedagogiki wstydu wydaje się być skoordynowany i mieć swoje wyraźne ramy czasowe. Tutaj można mieć różne podejrzenia, ja jednak mam wrażenie, że ma to związek z hucpą nierzetelnego "śledztwa w Jedwabnem" i jego konsekwencjami. Przyczyny polityczne zapewne są jednak skomplikowane i krzyżują się tutaj interesy wielu państw – co najmniej niemieckie i izraelskie, a być może także innych podmiotów.
Tego rodzaju sposób oddziaływania już kiedyś stosował wywiad ZSRR i można przypuszczać, że jego agentura miała silny wpływ na kształtowanie się dzieł kultury popularnej w USA w latach 60, podczas wojny w Wietnamie.
Jako uzupełnienie tematu polecam wykład doktora Mirosława Habowskiego:
Niezmiennie również zawsze polecam wykład Tomasa Schumana:
Congratulations @dysydent! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)
Your next target is to reach 1500 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP