Mini review of Kong x Godzilla: The New Empire. No spoilers. / Mini recenzja Kong x Godzilla: The New Empire. Bez spoilerów.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

gong.png

I have never been a fan of Godzilla, Kong, westerns or musicals. It so happened that in recent years I have become very fond of westerns from the Yellowstone universe. I also started to understand what people liked in Kaiju movies (I'm leaving out Pacific Rim here, for me it was a mech movie, not a monster movie). This is largely thanks to Kong. After being very disappointed with the boring Godzilla: King of the Monsters and the boring and ridiculous Shin Godzilla, I lost the desire to see more films with the Japanese lizard. Today I know that I watched Shin Godzilla with a bad attitude and I will probably evaluate it differently the next time I watch it. If it weren't for the first movie with Kong in the main role, I probably wouldn't have returned to the Kaiju-verse (I say Kaiju-verse, because the title MonsterVerse was supposed to be given to films that were not made - a remake of The Mummy + some Internet users called Blood and Honey and subsequent films from this series series with this name). The Great Ape showed character, his fights were more interesting, the movie was good, and the human threads were not boring. What's more, considering my previous experiences with this genre, they were really engaging. This prompted me to give Godzilla another chance to win me over to his big person. My girlfriend and I were very pleased with Godzilla vs. Kong and as soon as we found out that another part was being made (and the same director was responsible for it), we knew that we would definitely go to the cinema to see it.

I was skeptical again after both trailers, but that was because of Kong's main opponent and his friend. I thought this would be a disadvantage. In the sense that he didn't look like an opponent who could defeat the Godzilla & Kong duo. However, the director surprised me! The main antagonist is a simple creation and if he were human, I would probably complain about weaker opponents from Marvel and DC films. However, he is an ape who, like Kong, is not a mindless giant and has his own personality. I really liked all the fights with his participation. Even though it's a mirror-match (I won't spoil why and it's not just about monkeys), the director avoided common problems. The fight is not boring, because both characters fight with slightly different equipment and have different sizes (Kong is heavier, stronger, the other faster and more flexible). The director's skills and ingenuity, as well as the fact that he really thought through what he wanted to show us, are also important. Considering how many series and films have half-baked scripts, this is an advantage. Its image is internally consistent and there are no unnecessary threads that lead nowhere. Or their finalization is disappointing. As for the rest of the movie... It was pretty much what I expected.

Godzilla x Kong is a solid continuation of the previous part. We got more of what the viewers liked, and the less attractive plots not only did not bother us, but were well written and edited. For a simple blockbuster, but in its case that's enough, because other aspects are important. The human characters have specific threads that are not unnecessarily developed. Maybe not all of them are engaging, and none of them are a showcase of exceptional screenwriting, but they certainly weren't tiring. And even if someone complains, they won't get bored. Adam Wingard, just like in the previous film, perfectly balanced the time for monsters and people. When people start to bore us, we watch monsters. When the special effects and fights start to get a bit tiring, we go to people's houses to rest.

Like I said, I don't know the Kong, Godzilla lore outside of the current series. What I saw in the previous parts was even good (i.e. better than average, but nothing great). Here it is developed more or less the same way. We saw new corners of the Hollow Earth, learned something about the structure of this world, and there were a few Kaiju that we hadn't seen in the trailers. Simply good work, you can feel the consistency with the previous films on every level. The Kong x Godzilla relationship always reminds me of Goku x Piccolo from the beginning of DBZ. Back then, they both respected each other, showed no declared hostility, but were not friends either. And Kong and his relationships with people are consistently great. I won't say why (because these scenes are often funny and they are not in the trailers), it's better if you see it for yourself.

I'm not sure how to rate this movie. I didn't enjoy it as much as my partner, but I'm far from complaining. I'll have to digest this movie and probably watch it a second time. No matter what, it's just a good blockbuster that you'll have a good time with.

gong.png

Nigdy nie byłem fanem Godzilli, Konga, westernów i musicali. A tak się złożyło w ciągu ostatnich lat, że bardzo polubiłem westerny z uniwersum Yellowstone. Zacząłem też rozumieć, co ludzie lubią w filmach o Kaiju (pomijam tutaj Pacific Rim, dla mnie to był film o mechach, nie potworach). W dużej mierze to zasługa Konga. Po tym jak bardzo zawiodłem się na nudnym Godzilla: King of the Monsters i nudnym i śmiesznym Shin Godzilla, straciłem ochotę na poznawanie kolejnych filmów z Japońskim jaszczurem. Dzisiaj wiem, że oglądałem Shin Godzilla ze złym nastawieniem i przy kolejnym seansie pewnie ocenię go inaczej. Gdyby nie pierwszy film z Kongiem w roli głównej, raczej nie wróciłbym do Kaiju-verse (mówię Kaiju-verse, bo tytuł MonsterVerse miały mieć filmy, które nie doszły do skutku - remake Mumii + część internautów ochrzciła Blood and Honey i kolejne filmy z tej serii tym mianem). Wielka Małpa pokazała charakter, jego walki były ciekawsze, film był dobry, a wątki ludzkie nie nudziły. Co więcej, jak na moje dotychczasowe doświadczenia z tym gatunkiem, były naprawdę angażujące. To mnie skłoniło do tego, by dać Godzilli jeszcze jedną szansę na przekonanie mnie do swojej dużej osoby. Wraz z moją dziewczyną byliśmy bardzo zadowoleni z Godzilla vs Kong i gdy tylko dowiedzieliśmy się, że powstaje kolejna część (i odpowiada za nią ten sam reżyser), to wiedzieliśmy że na pewno pójdziemy na nią do kina.

Znowu byłem sceptyczny po obu trailerach, ale to ze względu na głównego przeciwnika Konga i jego kolegi. Myślałem że będzie to wada. W tym sensie, że nie zapowiadał się na przeciwnika, który mógłby pokonać duet Godzilla & Kong. Reżyser jednak mnie zaskoczył! Główny antagonista co prawda jest prostą kreacją i gdyby był człowiekiem, to pewnie narzekałbym jak na słabszych przeciwników z filmów Marvela i DC. Jest jednak małpą, która podobnie jak Kong, nie jest bezmyślnym olbrzymem i ma swoją osobowość. Bardzo mi się podobały wszystkie walki z jego udziałem. Mimo że to taki mirror-match (nie będę spoilerował dlaczego i wcale nie chodzi tylko o małpy), to reżyser uniknął częstych spotykanych problemów. Walka nie jest nudna, bo obie postacie walczą nieco innym sprzętem oraz mają inne gabaryty (Kong jest cięższy, silniejszy, tamten szybszy i bardziej gibki). Nie bez znaczenia są też umiejętności i pomysłowość reżysera oraz fakt, że naprawdę przemyślał to, co chce nam pokazać. Biorąc pod uwagę, jak wiele seriali i filmów ma niedopracowane scenariusze, to jest to zaletą. Jego obraz jest wewnętrznie spójny i nie ma w nim niepotrzebnych wątków, które do niczego nie prowadzą. Lub ich finalizacja jest rozczarowująca. Co do reszty filmu... Było mniej więcej tak, jak się spodziewałem.

Godzilla x Kong to solidna kontynuacja poprzedniej części. Dostaliśmy więcej tego co się podobało widzom, a te mniej atrakcyjne wątki nie tylko nie przeszkadzały, ale zostały dobrze napisane i zmontowane. Jak na prosty blockbuster, ale w jego przypadku tyle wystarczy, bo liczą się inne aspekty. Ludzcy bohaterowie mają konkretne wątki, które nie są niepotrzebnie rozwijane. Może nie każdy z nich jest angażujący, żaden nie jest też popisem wyjątkowo scenariopisarstwa, ale na pewno nie były męczące. A nawet jeśli ktoś narzeka, to nie zdąży się znudzić. Adam Wingard podobnie jak w poprzednim filmie, idealnie wyważył czas dla potworów i ludzi. Jak już ludzie zaczynają nas nudzić, obserwujemy potwory. Jak efekty specjalne i walki zaczynają trochę męczyć, idziemy do ludzi by odpocząć.

Tak jak mówiłem, nie znam lore Konga, Godzilli poza aktualnie trwającą serią. To co zobaczyłem w poprzednich częściach było nawet dobre (czyli lepsze niż przeciętne, ale bez dużych zachwytów). Tutaj jest to rozwijane mniej więcej tak samo. Zobaczyliśmy nowe zakamarki Pustej Ziemi, dowiedzieliśmy się czegoś o budowie tego świata, było parę Kaiju, których nie widzieliśmy w trailerach. Po prostu dobra robota, czuć spójność z poprzednimi filmami na każdej płaszczyźnie. Relacja Kong x Godzilla niezmiennie przypomina mi Goku x Piccolo z początku DBZ. Wtedy obaj się szanowali, nie przejawiali zadeklarowanej wrogości, ale też nie byli przyjaciółmi. No i Kong i jego relacje z ludźmi są niezmiennie świetne. Nie będę mówił dlaczego (bo te sceny są często śmieszne, a nie ma ich w trailerach), lepiej będzie jak sami to zobaczycie.

Waham się jak ocenić ten film. Nie bawiłem się na nim jak moja partnerka, ale daleko mi do narzekań. Będę musiał przetrawić ten film i pewnie obejrzeć go drugi raz. Niezależnie od wszystkiego, to po prostu dobry blockbuster, przy którym miło spędzicie czas.



0
0
0.000
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
0 comments